żona zapracowanego męża:(!!!!!!!!

Powiedzcie mi dziewczyny jak sobie radzicie z samotnością. Niby wszystko jest dobrze-mam cudowne dziecko no i męża którego praktycznie nie ma w domu-pracuje na 2 etaty plus do tego a to w rodzinie ktos potrzebuje pomocy a to znowu coś tam coś tam ktoś tam i tak mija nam dzień...... prawie się nie widujemy..........Wiem, że tak jest w wielu rodzinach, to znak czasów-brak czasu -ale ja juz czasem niewyrabiam. Inaczej sobie wyobrażałam to wszystko, wiecej usmiechu, ciepła, spedzania czasu razem z dzieckiem, pomagania sobie ......a tu od rana do nocy ja jestem sama z maluszkiem, które kocham nad zycie ale ................nie tak to sobie wyobrażałam. Zazdroszczę jak patrze na takie usmiechnięte kompletne rodziny na spacerku, spedzające czas razem.....Napiszcie czy macie podobne doswiadczenia??

celinko
Czasami rzeczywiscie tak bywa... Rodzina musi byc rodzina nawet jesli sytuacja nie jest najlepsza w danej chwili.
Moze to minie, praca twojego meza to jego poswiecenie dla rodziny.

Napisz jak on pracuje, tzn czy ma wolne np weekendy?

Mój maz tez pracuje od rana do nocy nawet w weekendy ale kazda wolna chwile spedza ze mna i z Wikunia no i troche z komputerem tez jestem zla ze cale dnie siedze sama w domu ale wiem ze tak musi byc ja siedze w domu z niunia a on pracuje nie da sie inaczej narazie Celinko wiem co czujesz ale głowa do góry nie jestes sama

dzięki dziewczyny za taką szybką odpowiedz i podtrzymanie na duchu;) niedziele ma wolne wtedy jesteśmy razem. Wiem, że pracuje dla nas, cały czas to sobie powtarzam ale czasem tak mi smutno i przykro...... tak czekalismy na to dziecko tyle mielismy planów.........nie bylismy nawet na wakacjach.....krótkich......Ja miewam o to do niego żal, czasem narasta jakis bunt......potem przechodzi gdy spojrzę na swoją córkę na jej usmiech.....mija.....ale powraca

U nas to samo a szczególnie teraz gdy i ja pracuje bywa że widzimy się tylko z pół godziny w przeciągu całego dnia!
Ale popołudniowymi sobotami i niedzielami nadrabiamy stracony czas w przeciągu tygodnia!
Szczerze biorąc to wole taką sytuacje jak jest teraz bo gdy mamy mniej czasu dla siebie to jak już się nam uda spotkać to przytulania nie ma końca!

Ja nie narzekam bo wiem że to wszystko robimy dla dzieci żeby im żyło się lepiej, a my na emeryturze czy rencie nadrobimy stracony czas
No chyba że nie dożyjemy ale bądźmy dobrej myśli!

Celinko jesteś bardzo dojrzałą kobietą, wnioskuję z tego co piszesz.
W każdym małżeństwie są trudne chwile i wiesz... wszystko co złe mija.
A może można coś zmienić?? Rozmawialiście o tym?

Celinko powiem ci tak wiem co czujesz i myślisz bo ja mam to samo jeśli chodzi o wakacje to mieliśmy jechać na 2 tyg razem ale niestety on mógł zostać tylko 3 dni...Większość z nas ma podobną sytuację i nie możemy się załamywać tylko musimy się wspierać.
Nitka napisała że może coś zmienić ale w czasach które teraz są cieżko jest coś zmienić tak żeby każdy był zadowolony zawsze będzie coś na minus niestety....

Mojego męża też rzadko widuję jedną pracę ma zmianową, więc co cztery doby nie ma go też w nocy, no i czasem w jakiś święta wypadnie mu zmiana. Ta posada jest jednak na tyle swobodna i luźna, że mogę z nim jeździć na dyżury i tak nadrabiamy chwile razem dokąd jeszcze oczywiście się da
W drugiej przesiaduje dłużej, a bo sam jest sobie szefem i czym więcej pracuje, tym więcej zarabia... A wydatków spodziewamy się coraz większych więc nie zapowiada się zmiana na lepsze w naszej sytuacji
Jak jeszcze ja wrócę do pracy zmianowej po macierzyńskim, to chyba tylko buziaki w locie nam zostaną i pisanie liścików, albo telefon.

a właśnie.. zawsze będzie coś na minus...

A o urlopie to nawet nie wspominam Najwyżej jakiś weekend uda się wyrwać. Na wyjeździe dłuższym niż trzy dni ostatnio byliśmy na kilka lat przed ślubem ...chyba ze 13 lat temu...

Bo najlepiej jakby w ciągu lat pracy było pół roku urlopu.
Tak powinno być, bo tak jak się pracuje to w sumie człowiek się mija w biegu.

Ja mojego widuje raaz na 2 tygodnie!!!!! ciagle jest w delegacjach,i tak już zostanie,jak beybi sie urodzi też będe sama takie czasy najważniejsze że ma prace i mamy z czego żyć i płacić za mieszkanie,bo to co sie dzieje teraz to zgroza!! ludzie zostają bez pracy i pieniedzy,wtedy na spacerki mm ogą chodzić codziennie ale bez pieniędzy nie mam nic!!

Wiecie fajnie, że można poczytać o tym, że ktoś ma podobnie w życiu, podobnych dokonuje wyborów i z podobnymi boryka się dylematami..........może czytając wasze odpowiedzi zrobiło mi się weselej? Wiele to w moim życiu nie zmieni ale podniosłyście mnie na duchu. Będę się starała szukać plusów tej sytuacji.....

Marzenka ile latek a raczej miesięcy ma Twój słodziak Mati????? zerknęłam na zdjątko i widzę, że jest chyba w podobnym wieku jak moja córcia:)

no niestety kochana wiekszosc z nas ma pdobnie .Moj maz pracuje na swoim sam sobie jest szefem itd pracuje w własciwie obok domciu wspolne podworko i co z tego jest zawsze wszystko biegiem uwaza ze mail wiecej chyba zcasu jak pracował u kogos choc tez ciezko bylo ale urlopy i swieta były obszerniejsze (wiecej zcasu wolnego niz teraz) w tym momencie wszystko na wariackich papierach ale jak ma czas (zły zank bo przestoj czyli brak kasy) to siedzmy i sie martwimy :(
ech tak zle i tak nei dobrze

Dzięki dziewczyny za pocieszenie-jakoś inaczej spojrzałam na to wszystko-choc wiem,że nie jest za wesoło.W głowie mam słowa Pawkali"praca mojego męża to jest duże poswięcenie dla rodziny" i zaczynam inaczej spogladać na temat i na meża...........

Celinka mój Mati ma już 10 miesięcy skończone poważny wiek a na zdjęciu miał chyba 6-7 m-cy

no trzymaj sie celinko
tu fajnie jest nie bedziesz sie nudzic
a co do meza to ... cxzasem wolalabym sie z moim widywac zadziej

Moj maz tez na dwie miany codziennie na noc pozniej z nocy idzie na kilka godzin do drugiej pracy przychodzi szybko cos zje nawet niekiedy niezdazymy slowa zamienic i leci spac bo na 19 znow do pracy tylko soboty nocki ma wolne ale to sobie odsypia caly tydzien Tez juz mam dosc takiego siedzenia szczegolnie jak przyjdie drugi dzidzius ale coz zrobic z jednej pensji cieko wyzyc

Współczuję wszystkim żonom zapracowanych mężów,na szczęście mój mąż tylko czasami pracuje w weekendy jak jest na dyżurze i to zwykle z domu więc z nami jest.

własnie z jednej pensji ciężko byłoby wyzyć i tylko ta mysl jakos pozwala pozbierać mysli i iść dalej do przodu.