Wpadki kulinarne

Zrobilam chili con carne z taka iloscia chili, ze nikt nie mogl zjesc.

zrobilam ciastka (ugniatanie,walkowanie,wycinanie,walkowanie,wycinanie,...)
tylko zamiast cukru pudru dodalam sol.

przesoliłam zupe muysialam ja wylac jak mam zły dzien to jak nie przypale to niedogotuje albo rozgotuje

Gotowałam ziemniaki i je przypaliłam

Gotowałam budyń wstawiłam mleko i o nim zapomniałam jak mi się przypomniało to mleka już w garnku nie było!

zrobiłam zupę ogórkową z ogórków konserwowych. Nie poznałam po zapachu a próbować mi się nie chciało. A poza tym notorycznie coś przypalam.

Robiłam śledzie w sosie słodko -kwaśnym tylko kupując sos pomyliłam i kupiłam Sos seczuański. W przełyku paliło nas dwa dni

mój mężuś chciał kiedys zrobic niespodziankę i upiec ciasto. Niestety w domu nie było proszku do pieczenia a on pomyślał sobie że jak nie doda jednej łyżeczki tego składnika to nic się nie stanie. ciasto rosło pięknie. on zadowolony. ale jak tylko otworzył piekarnik to wszystko klapneło w dół a placek nie nadawał się do jedzenia
a miało być tak pięknie...

To było jakieś 3 m-ce znajmomości z moim wówczas chłopakiem, dzisiaj całe szczęście mężem. Mówi "całe szczęscie" bo po tym co mu zaserwowałam na pierwszy obiadek mógł się zniechęcić hehe. To były czasy kiedy mieszkałam u mamci, która gotowała obiadki, a ja potrafiłam zrobić jedynie spaghetti i naleśniki. POstanowiłam zrobić chłopakowi spaghetti-niewypał. Sos potrafiłam zrobić na bazie: masło, mąka, koncentrat, przyprawy.... Zamiast makaronu "spaghetti", ugotowałam makaron nitki do rosołu... Dobrze, że chłop nie uciekł, bo bym straciła miłośc mego zycia... Teraz to spagehtti z mięskiem mielonym, pomidorkami itd itp wymiata... Uff lata nauki

Ciasto drożdżowe...trzeba było kroić taką piłką do metalu (brzeszczot to się po naszemu nazywa-tzn. ta piłka nie ciasto). Mietek podszedł do sprawy ambicjonalnie i zjadł całość...dopiero po latach (kilku z okładem) naszego małżeńśtwa (gdy okazło się, że nabrałam odpowiedniej wprawy)po raz drugi poprosił o upieczenie drożdżowego...od tej pory wychodzi popisowo!!!

ja o dziwo laik w gotowaniu i pieczeniu jeszcze niczego nie zpartoliłam do tego stopnia zeby nie było zjadliwe ale moja znajoma zmuszała swojego tescia do zjadania np kaszy z galaretka!zrobiła kasze bardzo pyszna po czym stwierdziła ze postawi na talerzyku w słoiku rozpuszczona galaretke talerzyk pękł a galaretka wpadła do kaszy1tesciu zjadł i nic nie mówił!ciekawe dlaczego!

ja uwielbiam mielone wiem nie ma gorszego miesa:)) i nigdy nie umiałam go zrobic bo rurczyło mi sie tak zarabiscie ze 2 paczki wchodziły na jedna patelnie.moja przyjaciołka robi wysmieninte pojechałam na nauke .oki pełna wiary zaprosiłam babcie i mowie ,
-babciu dzis robie zajebiste mielone ,
wszystko zrobiłam jak ona ,wsadziłam na patelnie troszke sie podrumieniły i zalałam woda:))(miała byc tylko kropelka i pod przkryciem wtedy tak pecznieja)zrobiły sie szmatowate babcia patrzyła,ale sie nic nieodzywała jemy i mowie cholera co jest, ze one takie rozmymłane a babcia mowi moze za duzo wody??ja mowie e nie patrzac na pełna patelnie wody.
nie umie wsypywac dobrej ilosci makaronu do zupy zawsze wyjdzie mi taka papka ze hej z kasza tez mam problem,bo choc mama mowi ze daje sie tyle łyzek ile ludzi i jak na dwa dni to zwiekszone proporcje to ja zawsze mysle ze bedzie za mało i robie papke

Izulko makaron do zupy? a nie gotujesz go czasem osobno?

MamaM napisał:Izulko makaron do zupy? a nie gotujesz go czasem osobno?

MamoM u mojego chłopa też się gotuje makaron w zupie
no i kiedyś poprosił,żebym w taki sposób zrobiła mu pomidorówkę,wiec obiad na dwa gary(ja gotuję osobno makaron i nie zamierzam robić i jeść inaczej )
no i niestety jakoś tak wyszło,że godz. po wyłączeniu gazu można było chochlę na baczność postawić i jeść "zupie" widelcem

dziwny zwyczaj

Ja też gotuję makaron w zupie

kurcze "zupę" miało być

jak gotuje pomidorówke to zawsze daje makaron jak juz dam przecier a na koniec smietana, do grzybowej tez daje makaron łazanki jak juz prawie gotwa a na koniec smietana ,ale nie wiem czy sie nie przezuce na gotowanie osobno przynajmniej bezpiecznie bedzie z ta iloscia tylko jak pomysle o kolejnym garnku hmmm!

nie myśl...kup zmywarkę;)

mam

to nie jest tak źle:) nic tylko gotować

dokładnie ale ja sie kiedys naucze tej ilosci odpowiedniej ,to nic ze schodzi mi juz kilka lat .\dzien po mojej 18-tce moja mama wyjechała i przejełam ster w kuchni i tak do tej pory jest-jeszcze mam mało praktyki no cóz nie kazdy jest idealny,ale ze to placki po wegiersku lub po kaszubsku to mogły by brac udział w konkursach hehe:)ale pojechałam skromnoscią...

zjadłabym taki placek

i ja bym zjadła:),ale narazie dietka

Nie wyobrażam sobie gotowac makaronu razem z zupą, nawet nie chce myslec kto to by pózniej zjadł. Tez mam tendencje do wsypywania złej ilości. Wyczaiłam po wielu błędach ile sypac kaszy do krupniku i ryżu do pomidorowej ale robie je zawsze w jednym garnku.

Izula może w wolnej chwili przepis na te placki bo nie mam pojęcie z czym sie to je.

aniaff ale czemu nie wyobrazasz sobie tak ugotowac?? zupa jak zupa makaron jest nie rozgotowany bo dajesz go na sam koniec,ale co kraj to obyczaj

gdzieś kiedys juz wstawiałam na wegierki

a kaszubkskie to z pieczarkami i serem zółtym bomba kalori ale miód w ustach ja jeszce na ten rozpuszczony ser dawałam troszke pikantnej papryki czerwonej miodzio

Aniu taki placek jest mniammmmm!!!jadłam w BP...pychotka!!!

Izula85 napisał:aniaff ale czemu nie wyobrazasz sobie tak ugotowac?? zupa jak zupa makaron jest nie rozgotowany bo dajesz go na sam koniec,ale co kraj to obyczaj

U mnie każdy lubi inna ilośc makaronu w zupie, mąz bardzo ma ło a teściu bardzo dużo. Nie no w ogóle to do mnie nie trafia ale jak zostałysmy nauczone tak robimy.

a po wegiersku to sos z miesem najlepiej jakas pieczen ,albo zwykły nie tłusty karczek pozniej juz na sam koniec daje 2 łyzeczki przesmazonego przecieru pomidorowego |(albo pomidor)i na koniec zageszczam i oczywiscie papryka ostra bo musza byc pikantne smaze jednego duzego placka na cała patelnie pozniej na poł do srodka sos z miesem na wierzch troche sosiku polewam ketchupem i troszke smietany i troszke dekoruje zielona pietruszka ale to juz estetyczny mityw tego cudenka:))

nas tak uczono w szkole bo konczyłam technikum zywienia moze ta szkoła jakas nietegez była hehehe

ja wole mniejsze placuszki z gulaszem na ostrooo-OBOWIĄZKOWO!! a do tego suróweczka z kiszonej kapustki z ananasem pychotka!! aż mi ślinka leci...

kap...
kap...
kap...
kap...

zaraz zaleję sąsiadów

Ja swego czasu tez gotowalam makaron w zupie,uwielbialam tak najbardziej pieczarkowa ale zawsze wychodzil mi raczej sos z makaronem z tego wiec przestalam.
Co do ilosci kaszy czy ryzu czy manny to gotuje juz troche lat a tego do dzis nie opanowalam
W tarkcie gotowania krupniku wybieram kasze bo nie ma miejsca w garku na dolewanie wody zeby go zozrzedzic

oooooooo i pieczarkową u chłopa też robią z makaronem

a u mnie by to nie przeszło

Ja czesto teraz robie zeby nie miec garow to jak mam zupe na dwa dni to wkladam do niej makaron i na drugi dzien odgrzewam juz z nim w srodku.
Ja lubie takie zupy ktore gotuje sie razem z makaronem,same sie zageszczaja i sa naprawde pyszne.

Moja mama tez pieczarkowa z makaronem a u teściowej( 3 km dalej ) nigdy w życiu.

to z czym ta pieczarkowa?z grzankami? groszkiem ptysiowym?

Po prostu z duża ilościa pieczarek, tak mi sie wydaje bo to nie jest moja ulubiona zupka.

moja też...moja Rodzicielka robi z makaronem, ja jeżeli już (ze 2 razy robiłam) toz grzankam...dla mnie pieczarka to tylko się nadaje do karkówki z jabłkami

A ja uwielbiam pieczarkowa
przyjedziecie to Wam machne taka moja-zobaczycie jak Wam posmakuje.........albo i nie

trzymamy za słowo!

Izula85 napisał:a po wegiersku to sos z miesem najlepiej jakas pieczen ,albo zwykły nie tłusty karczek pozniej juz na sam koniec daje 2 łyzeczki przesmazonego przecieru pomidorowego |(albo pomidor)i na koniec zageszczam i oczywiscie papryka ostra bo musza byc pikantne smaze jednego duzego placka na cała patelnie pozniej na poł do srodka sos z miesem na wierzch troche sosiku polewam ketchupem i troszke smietany i troszke dekoruje zielona pietruszka ale to juz estetyczny mityw tego cudenka:))

Ja uwielbiam wlasnie z takim sosem i jeszcze daje na te placki polane sosem lyzke gestej smietany z wycisnietym do niej czosnkiem,pycha

Izula85 napisał:ja uwielbiam mielone wiem nie ma gorszego miesa:)) i nigdy nie umiałam go zrobic bo rurczyło mi sie tak zarabiscie ze 2 paczki wchodziły na jedna patelnie.moja przyjaciołka robi wysmieninte pojechałam na nauke .oki pełna wiary zaprosiłam babcie i mowie ,
-babciu dzis robie zajebiste mielone ,
wszystko zrobiłam jak ona ,wsadziłam na patelnie troszke sie podrumieniły i zalałam woda:))(miała byc tylko kropelka i pod przkryciem wtedy tak pecznieja)zrobiły sie szmatowate babcia patrzyła,ale sie nic nieodzywała jemy i mowie cholera co jest, ze one takie rozmymłane a babcia mowi moze za duzo wody??ja mowie e nie patrzac na pełna patelnie wody.
nie umie wsypywac dobrej ilosci makaronu do zupy zawsze wyjdzie mi taka papka ze hej z kasza tez mam problem,bo choc mama mowi ze daje sie tyle łyzek ile ludzi i jak na dwa dni to zwiekszone proporcje to ja zawsze mysle ze bedzie za mało i robie papke

A czemu to najgorsze mięso chyba że to gotowe to nie wiem bo nie wyobrazam sobie go zjeść ja zawsze kupuje szynke,łopatke,karczek,cielecine i miele to wszystko bo wtedy Amelka wszystko zje i nie widzi co tam za mięcha napchałam wychodzą mi przepyszne ponoć

Anula jak wychodzą Ci przepyszne to może byś podała swój przepis

Mama33 ja zawsze robie na oko daje to co mam pod ręką cebule i bułke miele a reszta przypraw

anulaaa33 napisał:Mama33 ja zawsze robie na oko daje to co mam pod ręką cebule i bułke miele a reszta przypraw

"Mówisz" jak moja mama też robi na oko i wszystko jest pyszne a mi jakoś na oko nie chce wyjść

ja wszystko robie na oko nawet chłopa na oko wezme czasem

anulaaa33 napisał:ja wszystko robie na oko nawet chłopa na oko wezme czasem

a nie boli Cie to oko potem

nie wiem bo przeważnie usypiam i nie pamiętam